is a free-flowing monologue that occasionally touches on mature subjects (B. Simmons)

niedziela, 5 czerwca 2016

Ali

3 czerwca odszedł Muhammad Ali. Reprodukuję tu po raz wtóry moje kilka zdań o nim sprzed lat, żeby uświadomić czytelnikowi jak ważny dla mnie był ten człowiek, o ile to w ogóle był człowiek. Świat podobno przestawał się kręcić kiedy gdzieś się pojawiał. I to przed internetem, przed wszystkim.
~~~
Pal sześć Lance'a Armstronga, doping i inne dyrdymały: Radosław L. na stronie 7-mej dzisiejszej drukowanej gazety zaatakował (tak z cicha pęk, zza oparcia kanapy) mojego wielkiego bohatera, Muhammad'a Alego. Cytuję:
"Mamy tendencję do idealizowania ludzi wyjątkowych w jakiejś wąskiej dziedzinie. Muhammad Ali wciąż jest bohaterem Ameryki, choć słownie niszczył rywali, zapisał się do rasistowskiej organizacji i odmówił służby swojemu krajowi w toczonej przezeń wojnie."
Prostuję, najlepiej jak umiem:
1. Ali nie jest bohaterem Ameryki. Ali jest bohaterem wrażliwych i inteligentnych ludzi na całym świecie, w tym w Stanach, którzy rozumieją jego wielkie serce, poczucie humoru i potrafią docenić ile zrobił dla czarnoskórych obywateli Stanów, dla wszystkich słabszych, dla walki z rasizmem wszędzie. Konserwatywna Ameryka nie znosi Alego…
2…. przynajmniej od czasów kiedy odmówił służby w "toczonej przezeń wojnie". Skupię się na "przezeń":
Stany Zjednoczone (te południowe) tamtych czasów to średniowiecze: czarnoskóry człowiek był poniżany na każdym kroku, nie mógł zjeść ani pójść do fryzjera w tym samym miejscu co biały człowiek, miał własny przedział w autobusie, wszystko w majestacie prawa. Co w tym dziwnego, że bardzo młody, tętniący poczuciem krzywdy, wybitnie utalentowany sportowiec robi wszystko żeby stanąć okoniem wobec Państwa, które toleruje taki stan rzeczy? Był oczywiście naiwny i wykorzystywany przez Nation of Islam do ich smutnych przekazów, ale dlatego właśnie pozostaje ikoną ludzi dobrych, że jego pobudką było poczucie niesprawiedliwości, a nie zamiłowanie do terroryzmu. Jak pan panie Radosławie tego nie rozumie, to nic się nie da na to poradzić.
I najważniejsze:
Oczywiście Ali jako złoty medalista olimpijski i wybitny bokser mógł się spokojnie ułożyć z "Państwem" (które przecież na początku dało mu kategorię wojskową umożliwiajacą boksowanie w spokoju: dopiero, kiedy zaczął manifestować swoje przejście na Islam i zmianę imienia, kategorię nagle zweryfikowano). Gdyby się ułożył, najpewniej nie zobaczyłby karabinu, a z całą pewnością nie zobaczyłby frontu. Występowałby w "exhibitions" dla żołnierzy, zachowałby tytuł mistrza świata, miliony dolarów (dzisiaj czytaj: setki milionów), wtedy kochałaby go rzeczywiście cała Ameryka. Ale pożegnał się z tym wszystkim bez mrugnięcia okiem, a wielu historyków pisze, że tylko człowiek niespełna rozumu postawiłby jakiekolwiek pieniądze, że Ali dożyje 1970 roku po tym jak odmówił służby.
To była odważna jak diabli, światopoglądowa decyzja, którą SPOKOJNIE mógł (szczególnie w latach 60-tych!) przypłacić życiem.
I wreszcie:
3. "choć słownie niszczył rywali": dosyć to groteskowy zarzut względem zawodowego pięściarza, ale niech będzie. Ali rzeczywiście psychicznie znęcał się nad (wielokrotnie mniej od siebie mądrym) Joe Frazierem. I to było rzeczywiście straszne: znęcanie się nad kimś takim. Ale sam Ali nie był z tego potem dumny i w końcu przeprosił Frazier'a. Co do Pattersona (niezbyt ciekawe indywiduum), to była to walka o własną tożsamość. Co do reszty: był to (naprawdę) dowcipny sportowy trash-talk: część jego przeciwników go nie rozumiała (Liston), inni z biegiem lat zrozumieli, co mądrzejsi pokochali (Foreman).
Proszę obejrzeć kilka dokumentów o Alim (np. oskarowego "Kiedy Byliśmy Królami" Leona Gasta). Proszę sobie wyobrazić jak musiało się żyć w Stanach wczesnych lat 60-tych takiemu człowiekowi i sportowcowi jak Ali zanim Pan cokolwiek negatywnego o nim napisze.
Kończę i pozdrawiam, bo się zdenerwowałem.
~~~
RIP THE GREATEST.



Fotografia–stopklatka z youtube.com. Spędziłem pół życia oglądając filmy o Alim na youtube’ie. To niezmarnowane pół.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz