Napiszę dwa zdania o przedstawieniu Smuteczek czyli Ostatni Naiwni w reżyserii Macieja Stuhra. Naturalnie pofatygowaliśmy się na nie z żoną (w poniedziałek, 12. grudnia, do Teatru Dramatycznego) dzięki zaproszeniu od mamy. To były piosenki Starszych Panów w najlepszym – miałem to szczęście słuchać ich do tej pory tylko w takim – wykonaniu. Kilka interpretacji było do spadnięcia z krzesła (w sensie mocy), aż miałem ochotę szturchnąć kogoś i powiedzieć: ludzie, czy wy TO też obserwujecie, czemu nie wariujecie? Pomijam nawet wybitne kreacje bardzo utalentowanych aktorów i fantastyczną kołysankę bez słów na końcu przedstawienia. Chodzi mi głównie o pewną delikatność i wrażliwość całego pomysłu właściwą (wydawało mi się do minionego poniedziałku) wyłącznie mojej własnej mamie. Plus jeszcze taka przyjemna przytomność i zimna krew reżysera, który sam grał jednego ze Starszych Panów. W momencie kiedy nagle scena zaczęła się obracać w niewłaściwym kierunku i ani się człowiek obejrzał była już obrócona o kilkadziesiąt stopni, Maciej Stuhr jak gdyby nigdy nic mówi do drugiego Starszego Pana: Wiesz, pokręćmy się tu jeszcze chwilkę i porozmawiajmy aż ta scena obróci się z powrotem [lub coś w podobie]. Na szczęście dla wszystkich ludzi w Polsce będzie można ten spektakl (pewnie bez obrotu) obejrzeć 26. grudnia o 21:30 w TVP 2.
Na sz.de można dziś przeczytać po niemiecku taki artykuł o wzroście i pędzie i muszę powiedzieć, że chociaż sztuka Smuteczek od strony technicznej z pewnością korzysta z błogosławieństw pędu i wzrostu, to jednak przekazuje wartości z pewnej (odległej) rzeczywistości, dla której pędzenie (poza pędzeniem pieprzówki) jest ciałem obcym.
Jako świadek teraźniejszości podzielę się jeszcze dwiema informacjami. Po pierwsze coraz bardziej oczywiste jest to, że boisko przed naszym oknem nie jest modernizowane (koniec wieku naiwności), tylko zamieniane na park. Ekspansja parku im. Zasława M. postępuje przed naszymi biologicznymi oczami. Taka jest kolej rzeczy. Rońka zwana inspektorką skarpetką pogodziła się z tą koleją (turn of events).
Po drugie władze r-town przystroiły lampkami spiczaste drzewo iglaste przy studni oligoceńskiej. Ci ludzie nie cofną się przed niczym. Wzruszam się mijając wieczorami to drzewo. I jednocześnie boję się, że być może przystraja się ją tak co roku, a ja dopiero teraz podnoszę raban. To jest właśnie old news: r-town blues.
Smuteczek był przeuroczy, a poszukiwany duch Starszych Panów był tam obecny z całą pewnością.
OdpowiedzUsuńPoniżej link do artykułu o fantastycznych architektach, którzy projektowali między innymi r-town:
http://www.wysokieobcasy.pl/wysokie-obcasy/1,114757,10825311,Nowe_miasto_i_nowy_swiat__Oskar_Hansen_chce_ratowac.html?as=1&startsz=x
B.
Brawo TVP2.... już sie cieszę
OdpowiedzUsuńJa wariowałam, oj jak ja wariowałam! Wciąż pod wrażeniem Smuteczku. ś
OdpowiedzUsuńA Klima bawiła się w innym mieście
OdpowiedzUsuńhttp://www.youtube.com/watch?v=5AMtb31hDMs
Naj naj naj naj naj i jescze najlepszego!
OdpowiedzUsuńa.
Mateusz, wszystkiego dobrego i najpiękniejszego z okazji urodzin.
OdpowiedzUsuńA "Smuteczek" to spektakl zagrany i wyreżyserowany szlachetnie i z wielką klasą.
Ściskam Was, Ciebie i Basię świątecznie i po prostu,
Alicja P.