is a free-flowing monologue that occasionally touches on mature subjects (B. Simmons)

niedziela, 11 marca 2012

niemiec i niemoc

Chciałbym zwrócić Państwa uwagę na temat, który od wczoraj po południu króluje na głównej stronie Süddeutsche Zeitung. Gazeta zamówiła u specjalistów imponującą interaktywną mapę opóźnień pociągów w Niemczech, która już działa. W tekstach płacz: ich kolej to królestwo spóźnialstwa i dramatu. Piszą/płaczą:
1. Śmieszne do rozpuku 50 miliardów euro, które państwo zamierza wydać na modernizację kolei do 2016 roku to igła w stogu. Nasza infrastruktura kolejowa jest blisko granicy swojej psychicznej wytrzymałości, za chwilę zawali się cały nasz niemiecki świat.
2. Nigdy nie dogonimy tych wspaniałych japończyków (wprawdzie tam po szynach dla szybkich pociągów jeżdżą tylko szybkie pociągi, a u nas szybkie muszą się dzielić z regionalnymi żółwiami), ani szwajcarów (chociaż oni nie mają takich długich jak my odcinków, na których, jak to u nas w Niemczech, opóźnienie goni opóźnienie).
3. No ale i tak jesteśmy ostatnimi sierotami w porównaniu do tych szwajcarów, bo oni wydają na swoją kolej na jednego mieszkańca 308 euro rocznie, a my tylko 53.
Klikam i oglądam tę mapę, żeby przekazać spragnionemu odbiorcy w r-town swoje spostrzeżenia:
1. Dużo tam jeździ pociągów (mapa nie pokazuje 20,000 połączeń regionalnych!).
2. Jeżeli na mapie w tej sekundzie widać 180 pociągów w drodze, z czego 172 nie ma opóźnienia, to o czym to świadczy?
Ja wiem o czym to świadczy. Ci niemcy żyją w swoim urojonym sosie, oderwani od rzeczywistości. Depresja gangstera, możliwe że tak skończą. Chyba, że posłuchają mojej rady sprzed ponad roku i przyjadą do nas na kompleksowe szkolenie. Szkolenie ze wszystkiego. Z szyn, dworców, pociągów. Na naukę nigdy nie jest za późno: nie można tkwić we własnej niemocy jak Rońka w kałuży na spacerze wczoraj. Tkwiła chyba parę minut, bo wieczorem konieczne było plumpen-plumpen w wannie. Czarna wanna, to byłby dobry tytuł na książkę o tonącej kolei, czy tonącym czymkolwiek.


Na koniec zdjęcie tonącej w październikowym słońcu Barbary M., która  ku zdumieniu i podnieceniu Rońki – w tym właśnie marcowym momencie ćwiczy na macie w livingu swoje poranno-niedzielne fitness ćwiczonka.

2 komentarze:

  1. Żona piękna i ty coraz lepiej piszesz.rzekłam.tajemnicza wielbicielka.

    OdpowiedzUsuń
  2. ech ci niemożliwi niemcy...

    OdpowiedzUsuń