is a free-flowing monologue that occasionally touches on mature subjects (B. Simmons)

niedziela, 4 marca 2012

longevity

Ludzie mają matki, ojców, żony, mężów, braci i siostry, przyjaciół. To oni stanowią treść i sens. Na mnie mówi się sierota, bo moim duchowym ojcem, matką, żoną, bratem i przyjacielem jest Bill Simmons. Niestety żyjemy w chorym społeczeństwie, w którym kultura wyższa mieszka na śmietniku i mimo, że trąbię o nim jak opętany mało kto w Polsce wie kim jest Simmons. To znaczy mało kto wiedział, bo w tym tygodniu mój ukochany przeprowadził wywiad z Barackiem Obamą. Co się okazuje: Obama ma nba league-pass na swoim ipadzie! I twierdzi, że sam go sobie wykupił! A ja się w czerwcu szczypałem: może to strata pieniędzy i czasu, może to wstyd, a tu: prezydent Stanów Zjednoczonych! Czyta swoje brief'y w nocy, ale oko na pulsie trzyma! Ten wywiad to dodatkowo jedyna okazja, żeby zobaczyć Billa Simmonsa trochę zdenerwowanego. Nie mówiąc o moich zarobkach lingwistycznych: "way back when" (ale powiedziane w taki, a nie inny sposób) i "longevity" (trwałość, długowieczność) przez "dż", to ostatnie pod koniec pełnej wersji wywiadu. Tymczasem w środę wpadłem na taką perłę z lamusa. Kto pamięta opisywany dramat i kto wie kim jest Metta World Peace, ten się zdziwi i na pewno dowie nowych rzeczy. Kapitalne dziennikarstwo.
Tak, coraz szersze te horyzonty, naprawdę, jakie to szczęście, że mój rozwój charakteryzuje wspomniana wyżej longevity.


Na koniec mój nowy madrycki długopis: prezent od kogoś, kto niestety ograł dzisiaj i mnie i Basię w niestety wiadomo co.

3 komentarze:

  1. Ograł to prawda,ale ile razy ten ktos był ogrywany!Wygrałam chyba pierwszy raz w życiu. Za to długopis -na zawsze!

    Kocham dowiedziawszy sie o Billy Simmonsie stanowczo za późno- mother.

    OdpowiedzUsuń
  2. Mnie sie najbardziej podobalo to z jaka pewnoscia mowi o swoim "crossie"
    "... it is solid..."

    OdpowiedzUsuń
  3. Albo jak cytuje swojego "aid": "Nobody takes it easy on Obama, because if he beats them, they won't hear the end of it." No ma swój "swag", co tu dużo gadać...

    OdpowiedzUsuń