Dzisiaj na placu zabaw na Polach Mokotowskich przyglądając się sobie i innym rodzicom naszła mnie straszna myśl: jak szybko (za szybko) przechodzi się nad faktem posiadania dziecka do porządku dziennego. W tej samej sekundzie (sekundzie nachodzenia pierwszej myśli), nachodzi mnie druga – przecież ja, wielki ważny ja, siedzę sobie właśnie na placu zabaw i patrzę na małego stworka obok mnie i ten stworek to jest moje własne dziecko. I już nie wiem co w tym jest oczywistego i powszedniego. To znaczy wiem: nic. Na placu zagadałem pewnego Chińczyka. Mieszka i pracuje w Warszawie od miesiąca, rodzinę ściągnął tutaj 6 dni temu. Są tu (tu w Polsce, tu na placu) jego żona, starsza o trzy miesiące od Janki córeczka (ma buty z efektem dźwiękowym, więc Janka wpatrzona w te buty jak w jakieś małe chińskie cudo) oraz mama lub teściowa. On pracuje w ICBC (Industrial and Commercial Bank of China) i będzie tu mieszkał równo 6 lat. Wie to. Ja na to: Shit, awesome bro... . Bank załatwił mu mieszkanie w ładnym miejscu na Kieleckiej, to, tamto, siamto, wszystko. Pytam się jak mu się tu podoba. Mówi, że jest trochę zimniej niż w Singapurze, w którym mieszkał ostatnio (na placu nie było jakiegoś koszmarnego chłodu, jeśli ktoś miał przyjemność chodzić dziś po Warszawie). A ja mu na to: człowieku trzeba było się tu przeprowadzić w lutym, wtedy to dopiero byłoby Ci zimniej niż latem w Singapurze. Mówię mu, że niech sobie wyobrazi, że wszystko co mam w domu jest z Chin. Odpowiada: "Yeah: aren't we awesome?" Chińczyk, bankier, z poczuciem humoru. Tak jak mówiłem, świat stanął okoniem na głowie i nie da się go już tak łatwo wytłumaczyć.
Wszystko jest do tego stopnia nienormalne, że w minionym tygodniu zdarzyło mi się kilkakrotnie jechać do pracy rzadkim tramwajem nr 37. To miejskie zdjęcie zrobiłem czekając na tego za przeproszeniem Godota wszystkich tramwajów, chyba we wtorek.
Godot mnie bardzo rozbawił. Chińczyk także. I myślę, że nawet jakby w kwietniu się przeprowadził (Chińczyk nie Gogot) to miałby szansę poznać co to chłód.
OdpowiedzUsuńa.
już trzeci raz usiłuję się tu wpisać..
OdpowiedzUsuńO tramwaju nr 37 nie slyszałam w życiu, a o Godocie niejednokrotnie.Z Chończykiem pogadaj w listopadzie...a ogolnie to oczywiście AWESOME.See you.Czyli trzymaweczka
"Godot wszystkich tramwajów" high5
OdpowiedzUsuń