Kalendarium: 24-go czerwca J. po raz pierwszy złapała rzuconą przeze
mnie piłkę. 27-go czerwca do bodajże północy przebywałem na imprezie
domowej. Na język samo ciśnie się: król nocy – bodajże do północy. Na imprezie było wiele młodszych ode mnie, bardzo fajnych osób. 28-go czerwca po basenie (z mamą) J. zasnęła na 3h w ciągu dnia i ja razem z nią (spełnienie najpiękniejszych marzeń). 29-go czerwca (po całym dniu u dziadka) J. zasnęła około 18-tej, dzięki czemu zawiozłem narty do ski spa i spędzam miły wieczór z żoną (spełnienie najśmielszych marzeń).
Dodatkowe refleksje o życiu oraz zdjęcie już jutro, czyli tzw. mundialowych emocji ciąg dalszy.
Tak naprawdę to chciałem tylko dopisać/skonstatować bez emocji, a w każdym razie bez entuzjazmu, że w niedzielę minęło 27 lat od śmierci mojego dziadka, który miałby dziś 88 lat. Ludzie tyle spokojnie żyją, czyli to nie jest niemożliwe żeby on dzisiaj jeszcze sobie żył. Ale jaki to jest zupełnie inny świat dzisiaj niż w 1987 roku. Chyba za 27 lat nie będzie aż takiej przepaści między tym co jest teraz, bo to by mnie kompletnie zmęczyło. Gdybym miał szczęście dożyć.
Dwadzieścia siedem lat temu ta dziewczyna, która za chwilę złapie frisbee miała 9 lat. Rońki nie było wtedy jeszcze w najśmielszych planach.
Mundial Państwu służy, a.
OdpowiedzUsuńCaluję z daleka i ponawiam prośbę o zdjęcie koleżanki Janki! Kocham
OdpowiedzUsuń