is a free-flowing monologue that occasionally touches on mature subjects (B. Simmons)

niedziela, 15 lutego 2015

karnawał solidarności z wirusami tego świata

W piątek J. odziana w zakupiony przez kochającą i myślącą o niej bez przerwy mamę stroju Peppy Pig ruszyła na żłobkowy bal karnawałowy. Ten moment w czwartek wieczorem kiedy założyła na siebie przebranie i obejrzała się w lustrze: istnieje coś takiego jak szczęście.
Mimo (a może dzięki) balowi zdrowotnie (regrettably) nie ruszyliśmy do przodu, dlatego jutro opadnę wygodnie w niegdysiejsze, piękniejsze śniegi i opiszę idealne popołudnie.
Pod koniec dnia w żłobku pani Karolina schodzi ze schodów prowadząc z rękę naszego dziubulińskiego. Po chwili zawodu, że to nie mama czeka, Janka dzięki hasłu "basen" wchodzi jednak w stan paraekscytacji. Upewnia się czy mam spakowanych kaczuszkę i psa pluto i możemy ruszać... (cd kiedyś nastąpi).


To zdjęcie stawu w woj. kujawsko pomorskim z soboty – niby zimowego, a już jednak mającego coś z wiosny.

4 komentarze:

  1. Proszę, błagam, a nawet, jeśli trzeba, żebrzę o namiary na sklep ze strojem Peppy Pig! Bo, jak rozumiem, rozmiar był nie większy niż 92-98 cm (niecałe 3 latka, czyż nie?), więc akurat takiego szukamy, wprawdzie na żaden bal nas jeszcze nie zaproszono, ale z takim strojem to, za przeproszeniem, w nosie mam, bo będziemy mieli bal co dnia!

    OdpowiedzUsuń
  2. W prawdzie przebrania Peppy nie potrzebuję, ale równie mocno proszę o opis idealnego popołudnia.
    a.

    OdpowiedzUsuń
  3. dziękuję za czytanie: to była aukcja na allegro chyba, nie sklep, ale dopytam. opis idealnego popołudnia jeszcze nie teraz, przepraszam.

    OdpowiedzUsuń
  4. A GŁUPCY twierdzą, że suknia nie zdobi człowieka! ZDOBI jak najbardziej... problem zaczyna się dopiero wtedy, gdy jest jedynym zdobiącym elementem. Dodać do niej uśmiech i jest prawie komplet...

    OdpowiedzUsuń