Fast forward to now: znowu tu jesteśmy, z Janką i Ludwikiem zamiast deski windsurfingowej. Ten chory czas zostawił na mnie swoje pazurska. Wiele grzechów podczas jubileuszowego spotkania na korcie, wiele grzechów. Po pierwsze brak wiary w partnerkę (Agatę, jak się okazało dobrą siatkarkę), więc poszedłem w samolubność/proste przebijanie. Nie działało, więc zacząłem podawać, ale jakieś w tym było wymuszenie, niedoprecyzowanie, braku zaufania nie dało się odkupić.
Wprawdzie uszczknęliśmy jednego seta, ale to była kropla w morzu potrzeb. Dramaty w życiu są, były i będą. Fot. MP, z auta w czasie drzemki Janki.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz