W Czarnej Górze od piątku i w nadchodzacym tygodniu: przyjaciele i rodzina na nartach. Wszędzie biało, obrazki spod Sejmu abstrakcyjne. Z jednej strony wyrzut sumienia, z drugiej refleksja, że życie z małymi dziećmi w Warszawie jest pozbawione sensu, wielopoziomowo toksyczne. Tatry są tak piękne, że muszą mieć zło świata w nosie. Ale nawet tu nie potrafię pozbyć się strachu, że 2016 to tylko przystawka do kataklizmu.
Na zdjęciu istnieje zakamuflowany Ludwik.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz