is a free-flowing monologue that occasionally touches on mature subjects (B. Simmons)

niedziela, 15 maja 2011

prostokątne drzwi

W miniony piątek punkt szósta na basen przy Rokosowskiej wpada Barry "Buzz" Mulkerns. Umówiliśmy się na pływanie już we wtorek po południu: wtedy spotkaliśmy go po drugiej stronie Żwirek, w parku żołnierzy radzieckich (pilot Żwirko macha z pomnika ręką na tę odmianę, Wigura na to: ciebie chociaż byle jak, bo byle jak ale wspominają). Sto metrów za ławką, na której siedział Barry minęliśmy grupę przedszkolaków ćwiczących z panem od rytmiki piosenkę o hipopotamie: "Zamiast brudzić nogi błotem, on się ściga z samolotem." Siła wiosennego r-town.
Z Barrym łączy nas wspólny życiorys citibankowców z Dublina. Pod koniec 2005-go roku, tuż za drewnianym mostem łączącym Clontarf z Dollymount Strand, Barry ze swoją przyszłą żoną Zosią dopytuje się o Basię i jej pracę. Opowiadam, że w Polsce Basia pracowała przy budowie lotniska. Barry: Ale co konkretnie robiła? Ja: Z tego co pamiętam między innymi rysowała dużo drzwi. Barry:
- And? Did she go for the classic rectangular ones?
Z powrotem do minionego piątku. Po basenie jemy śniadanie w składzie my oraz Barry i moja mama, która nocowała po drugiej operacji na zaćmę (to był taki fajny nocleg, że żałowaliśmy, że nie ma trzeciego oka z zaćmą, które mogłaby zoperować i znowu nocować). Opowiedziałem jej anegdotę z drzwiami, a ona na to: W życiu tylko przebywanie z inteligentnymi ludźmi z poczuciem humoru nie jest stratą czasu.
Dzisiaj Barry to warszawiak, na którego nie ma cwaniaka, wciąż citibankowiec oraz szczęśliwy ojciec Julii Mulkerns. Podczas ostatnich wakacji w Irlandii podobno tęsknił za Polską. Także nie do końca normalny.
Tu słowo o minionym tygodniu w prasie. Mówcie do mnie "hej wariatuńcio", ale ja przywdziawszy buty kibica widzę rzeczy tak: jest sobie establishment, jakieś k.......... cieniasy, trzepią kasę, kradną na potęgę, żyją jak królowie, a tu my z krwi i kości, jebać system, jebać wszystko. Wszystko rozpierdolimy. Chcecie wojny z nami: no to teraz k......... zobaczymy. 
To jest po prostu walka biedni-bogaci. Nawet jeżeli ci biedni to nie zawsze biedacy w sensie materialnym, a ci bogaci nie zawsze tacy bogaci duchem. Ci pierwsi nierówny start mają w każdym razie za sobą, stąd agresja i frustracja. No i bogaci nie do końca zdają sobie sprawę z czym mają do czynienia.
Oto moje przemyślenia (spokojnie, żadnych konstruktywnych) dotyczące mijającego tygodnia w kraju, którego pępkiem jest oczywiście mój pępek. Ale trochę budzi się ukryty patriota. Mój patriotyzm przejawia się tym, że tutaj mnie to wszystko kłuje w oczy i serce, a za granicą każdy przejaw agresji czy nietolerancji odbierałem z ulgą: a to wy też jesteście niedorozwinięci, uff.
I jeszcze piłka nożna: Wczoraj rozegraliśmy mecz na San Siro pod blokiem z gośćmi uroczystości komunijnych Tosi. Z opisywaną wcześniej rodziną z Samity mógłbym grać w dowolną grę bez końca, bo to najfajniejsi ludzie na świecie. Przywiązana do słupka Rońka (pseudonim "przestępczość zorganizowana", specjalność: haracze, porwania, wymuszenia w stylu "wstawaj na spacer albo nici ze skarpetek") dostawała amoku przy słupku. Wiedziała, że gdyby nie smycz, piłka nie przeżyłaby z nią nawet pół minuty tanga milonga.

A to Dollymount Strand we wrześniu 2008. Franek właśnie wrócił ze swojej pierwszej podróży. Teraz trwa druga, co staram się wykorzystać, ogrywając pozostałe w Polsce niedobitki (czytaj Mama i Basia) w scrabble, tak jak to zrobiłem w czwartek wieczorem (mistrzostwo Maja, matka co prawda ślepa, no ale nie moja wina, że te najważniejsze mistrzostwa wypadły akurat teraz). Fot. Basia Malinowska.

4 komentarze:

  1. ja się jeszcze odegram,jak przejrzę na oczy...mother

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak pojawia się Barry to nie moze być nudno. Szukuj się na mistrzostwa września, bo nie będzie tak różowo

    OdpowiedzUsuń
  3. współczuję wszystkim, którzy próbują nadążyć za twoim tokiem myślenia czytając tego bloga, a znają cię ciut mniej niż ja oraz dwie osoby powyżej...
    moim ulubionym fragmentem tego wpisu jest opis przestępczości zorganizowanej, bo trafia w sedno. pozdrawia cię niedobitek 2 z drugiej zmiany.

    OdpowiedzUsuń
  4. Fakt... wpisy autora nie należą do najłatwiejszych ale "nie o to chodzi by złapać króliczka"...
    Kibicuję. ś

    OdpowiedzUsuń