i ani słowa więcej. Tak człowiek obiecuje gdy chce mu się spać. Potem jednak decyduje się opisać dwie sceny z życia. Pierwsza scena, z poniedziałku, 19-go września. Nowozelandzki profesor Peter Russell ląduje w Auschwitz i około godziny 14-tej wprowadza do organizmu snickersa w przymuzealnym sklepie. Potem nie zje już nic, aż do nieprzytomnej zupy z dyni o 5 rano w r-town. Ale zanim to nastąpi musi się dostać z Oświęcimia do Krakowa. W Krakowie między 20 a 21 ciąg dalszy dramatu. Wspominany wcześniej na tym blogu nieoceniony Mikołaj Bielański, dopiero wylizujący się z ran po locie z Mnicha w Tatrach, wreszcie znajduje "mojego" gościa, mimo, że szuka wyższego od siebie człowieka w czapce, bez wąsów, o imieniu Jack Russell (tego Jacka wymyślił sam, reszta to moje wskazóweczki). Czasem trudno mi uwierzyć ile ludzie mają do mnie cierpliwości. O mojej żonie nawet tu nie wspomnę (1-sze miejsce).
Scena druga, w Pęcicach, we wtorek, 20-go września. Mama: - Synu włóż może te czekoladki ze stołu profesorowi do pudełka z pozostałymi, to weźmie całe pudełko, a nie w jakiejś siateczce.
Peter Russell, szeptem, szczerze i poważnie, do czekoladek i do siebie: - God, I hope she just said I get to take home all of them.
Jeżeli chodzi o wieczór otwarcia Stadionu Miejskiego we Wrocławiu, to z całego dnia najbardziej podobało mi się to, że porozmawiałem ze swoją siostrą cioteczną przez telefon komórkowy. Czy jakby powiedział Peter Russell: porozmawiałem ze swoim telefonem komórkowym.
(Not) All passion spent: autorzy wybitnego dzieła o Max-sie Frischu po latach, w obiektywie Magdy U. All passion spent to oczywiście tytuł powieści Vity Sackville-West z 1931 roku, adaptowanej później do telewizji przez BBC. Rather wonderful, jakby powiedział wiadomo kto.
ale przynajmniej wiem że żyjesz.mam nadzieję że nie jest źle.mother
OdpowiedzUsuńty jakim prawem pozbawiasz ( mozna wrecz powiedziec deprawujesz) ludzkosci "highlightu" tygodnia ? do klawiatury :)
OdpowiedzUsuńSao Paulo wybacza, ale będziesz to musiał jakoś odpracować solidnie
OdpowiedzUsuńOj, już żałuje że mnie nie było w Pęcicach. Aczkolwiek wtedy Peter (aka Jack) nie miałby czego pakować do pudełka.
OdpowiedzUsuńNo i jest taka rasa Jack Russel terrier, może stąd Mikołaj miał takie szalone pomysły...
Ach jak mi sie podobał ten profesor i wasza wizyta u mnie!mama
OdpowiedzUsuń