Nasza piłka. Hrycaniuk 2:0, przyszedł grać. Ten turecki Asik już mnie denerwuje. Asik z rękawa. 2:2 po 3 minutach. Polska gra w obronie jak legendarne PK Comanim, bez kompromisu, bez kompleksu. Wygrywamy 8:5, ten Koszarek to jest jednak generał, nikt nie będzie nim poniewierał. Dobra koncentracja. Kelati trójka nad Türkoğlu! Ale kwarta, tamci senni. 15:9, tamte cwaniaczki biorą czas. 17:14 po pierwszej kwarcie. Turcja jakby miała kłopoty z naszą obroną, kto by pomyślał.
Berisha wpadł na monitor na stoliku sędziowskim, czyli przyszedł grać. 9:07 zostało w drugiej kwarcie, schodzi Koszarek. Zły omen. W Turcji niewidoczny Onan. Berisha za trzy! Mówiłem. Teraz jeszcze faulowany. I jeszcze dwa rzucił. Dla niewtajemniczonych: Dardan Berisha to Polak! Hrycaniuk i jego ruchome zasłony plus pretensje, nieprzytomny. Berisha za trzy!!! Teraz airball, no jakbym patrzył w lustro. 26:25, czas dla Polski. Türkoğlu nie nazywa się Hedo. On ma jakieś tureckie imię! Skibniewski za trzy!!! Cichy morderca, jak ten Berisha. Skibniewski znowu za trzy!!! Komentator:
- Mamy inicjatywę od początku spotkania.
- Tak to wygląda - odpowiada mu drugi komentator, też z niedowierzaniem, potem chwila ciszy, delektujemy się sytuacją: ja, tych dwóch komentatorów oraz może 15 osób na świecie (sądząc po trybunach), które ten mecz ogląda.
Hidayet, tak nazywa się ten Türkoğlu naprawdę. Kelati za trzy!!! 3,5 sekundy do końca kwarty, wzięliśmy czas, obgadaliśmy to, i ten niemożliwy Hrycaniuk trafił z dwutaktu. Dobrze się to ogląda. Do przerwy 39:35 dla nas. Nie pisałem jak tamci rzucali, żeby was nie martwić. W przerwie trener tych Turków nie będzie przebierał w słowach.
Tymczasem w Polsce, na Ochocie: Babcia karmi Rońkę smakołykami z Biedronki.
Grają. Kelati za dwa! Asik złapany na ofensywnym przez Szewczyka. Koszarek do Hrycaniuka! Ale tamci to zabójcy, już remis, Szewczyk dwa razy nie trafił za trzy, to koniec. Hrycaniuk trzeci faul w ataku. W dodatku przeklął pod nosem. Berisha cwaniaczek z autu o plecy Turka, 46:45 dla nas. Lapeta faulował, bronił nie odrywając nóg od ziemi, sportowiec roku. Ale w ataku waleczny.
Berisha za trzy 53:56, ale już dla tamtych diabłów. Matko. Potrzebne zwycięstwo.
Końcówka trzeciej kwarty szczęśliwa. Szewczyk trafił pięć osobistych z rzędu.
Teraz 68:66 dla Turcji, 7 minut do końca. Minął chyba tydzień od poprzedniego zdania. Tydzień nerwów. Koszarek za trzy!!! Remis. 3 minuty do końca. PAMUŁAAAAAAAAA za trzy!!!! Berisha za dwa!!! Nie no, twardziel. 84:83 dla Polski! Jeszcze tamci, 12 sekund. Trójka im nie wchodzi, zbieramy. Ale się cieszą!!! To wygranie jest najważniejsze dla nich samych, dla grupy ludzi, która przyszła grać.
***
Tak to wyglądało w moim sercu na żywo, pisane na kolanie. W ostatnich minutach z podekscytowania niedużo pisałem. Ale na chłodno mogę powiedzieć, że fajnie jest oglądać Polskę, która wygrywa w kosza. Determination, concentration, to były te ich weapons dzisiaj. Ale też fizycznie nie ustępowali. A ten Pamuła!? Czaił się, czaił, już narzekali, że nic nie zrobił (ale przez ten cały czas co niby nic nie robił, nie miał gafy w obronie!), a potem tego asa wyciągnął (kto teraz pamięta o Asiku?), chwilę później byłoby już za późno na płacz.
Słynna czternastka, tu w meczu z Hiszpanią. Fot. FIBA. W przyszłym tygodniu więcej kultury.
czyli że w Poniewieży ale nie w poniewierce,
OdpowiedzUsuńfajnie się to czytało mimo, że niewiele z tego rozumiałam. zrozumiałam jednak że wygraliśmy i że emocje były wielkie!
b.
"Nie pisałem jak tamci rzucali, żeby was nie martwić." to był Twój weapon dziś myślę.
OdpowiedzUsuńPamuła, kumuła kumuła wista....
OdpowiedzUsuńpoddaję się i nie próbuję tego pojąć.Ale kocham jak dawniej-mama
OdpowiedzUsuńPodli Angole
OdpowiedzUsuńTak, podli. Dobrze wyselekcjonowałem mecz do komentowania.
OdpowiedzUsuń