is a free-flowing monologue that occasionally touches on mature subjects (B. Simmons)

niedziela, 20 stycznia 2013

biel town blues

Zima stanęła na głębokości zadania. Biegówki toną w puchu lub w przyścieżkowych zaspach. Rońka (pseudonim Jessica Biel, chodzi o kolor sierści) na każdym kroku węszy podstęp. Bo to jest proszę Państwa r-town w wersji biel, czyli biel-town, coś typu mafijny sedan de luxe. Brodząc dziś raniutko w tej bieli w głowie miałem "Walking on the Moon" The Police. Oczywiście z płyty Reggatta de Blanc, 1979.
Poza tym wszyscy zdrowi. Janka tryumfalnie wróciła na basen. Żeby jej to umożliwić i uniknąć spóźnienia rodzice bardzo szybciutko zjadali dzisiaj śniadanko, bardzo szybciutko. Do śniadania, nie uwierzycie, zdarza nam się posłuchać Bacha. Skoro o nim mowa: 11-letnia córka koleżanki z pracy powiedziała niedawno dowcip, który niestety mnie rozśmieszył:
Idzie Mozart, Beethoven i Bach.
Koniec dowcipu.
(może pora zacząć się niepokoić)
Potraktujmy ten dowcip jako gong na przerwę.







Oto jak w tej zasypanej sekundzie nie wygląda Krakowskie Przedmieście. Tak słonecznie i bezśnieżnie wyglądać mogło tylko 1 października 2012 roku.

3 komentarze:

  1. to jest wpis taki bardziej "teleexpress"
    a.

    OdpowiedzUsuń
  2. I o to też chodzi, garść informacji o życiu. A udane wtręty o Sztuce to pies! (Jessika wybacz)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja się cieszę że Janka słucha Bacha. I że ma takich rodziców.I że to czas biegówek w Biel- town.

    OdpowiedzUsuń