is a free-flowing monologue that occasionally touches on mature subjects (B. Simmons)

niedziela, 5 stycznia 2014

Velká Deštná

Góry Bystrzyckie i Góry Orlickie dzieliła w mijającym tygodniu przepaść. Chodzi przede wszystkim, choć nie tylko, o ilość śniegu. Przez pierwsze cztery dni 2014 roku udawaliśmy się w związku z tym w te drugie, do Czech, i zmagaliśmy się z najwyższym szczytem Sudetów Środkowych, Wielką Desztną, niem. Deschneyer Großkoppe, pol. (czy raczej staropol.) Siedmiogrodzka Góra, w każdym przypadku wysokość 1115 m n.p.m.. Zmagaliśmy się na biegówkach i bez, rodzinnie we trójkę oraz pojedynczo (z pozostałą dwójką czekającą w schronisku na dole), a także z Nastią, Ilią i Arinką lub z Jankiem, Zuzą i Brunem. Wszystkie konfiguracje działały jak dobrze naoliwiona maszyna. Pierwszego dnia na parkingu przed zaparkowanym obok naszego samochodem namiętnie (i stosunkowo długo) całowała i obejmowała się jakaś para dajmy na to 50+. Moją pierwszą reakcją (nie licząc oburzenia) była uwaga, że to na prawie pewno byli Czesi. Dziś wieczorem opowiadamy to mojej matce, której pierwszą (nie licząc oburzenia) reakcją była uwaga, że to na prawie pewno nie było małżeństwo.




Szczyt wszystkiego: widok czy brak widoku z Velkiej Deštnej trzeciego stycznia 2014 roku.

3 komentarze:

  1. o! wróciliście. Happy New Yer. a.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja tam nie jestem taki pewny... MOGŁO to być małżeństwo i tego się będę trzymał...

    OdpowiedzUsuń