is a free-flowing monologue that occasionally touches on mature subjects (B. Simmons)

niedziela, 20 kwietnia 2014

Jeff Teague

Wczoraj z okazji Wielkiej Soboty daliśmy namówić się na zwiedzanie grobów Pańskich w kościołach na Krakowskim Przedmieściu i Starym Mieście. Udaliśmy się rowerami, duch sportu unosił się nad nami. Jeszcze na Nowym Świecie agresywne, nastoletnie bojówki syjonistyczne wcisnęły nam upamiętniające powstanie w getcie żonkile-naklejki. I tak z tymi żonkilami (ja z dodatkowym na kasku) zwiedzaliśmy groby. A ściśle rzecz biorąc jeden, bo Janka miała szybko dosyć spotkania na styku kultur. Wprowadziliśmy do jej organizmu trochę zupy na ławce przed kościołem Św. Krzyża i wróciliśmy do domu.
Również w sobotę rozpoczęły się playoffy NBA, i tu niestety przykra informacja: nie udało mi się zamówić league passa. Wydaje mi się, że B. celowo zablokowała kartę ("Mamy ważniejsze wydatki." Czyżby?). Ale dowiedziałem się, że Jeff Teague z Atlanty miał tzw. monster game i poprosiłem najbliższych, żeby od dzisiaj tak mnie nazywali, na co od razu przystali. Po scrabblach Mama przeczytała nam na głos genialny wywiad z Aloszą Awdiejewem i dla kogoś takiego jak Jeff Teague było przyjemnym wyzwaniem intelektualnym połapanie się we wszystkim co usłyszał. Nawiasem mówiąc Jeff Teague z żoną wygrali tę partię scrabbli, także sukces goni sukces.




Córka Jeffa Teague'a w butach Jeffa Teague'a, a raczej w momencie wychodzenia z butów Jeffa Teague'a.

3 komentarze:

  1. Na pierwszy rzut buta widać, że ten Człowiek daleko zajdzie. a.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ach ten Jeff…połowa świąt z nim…cieszą te żonkile od syjonistycznych bojowek.

    OdpowiedzUsuń
  3. Obawiam się, że Mateuszowi bardziej zależy na tym, żeby ten człowiek daleko wyskoczył niż daleko zaszedł, no ale zobaczymy… może jedno nie zaprzecza drugiemu.

    OdpowiedzUsuń