is a free-flowing monologue that occasionally touches on mature subjects (B. Simmons)

niedziela, 6 kwietnia 2014

zapłacz nad Wisconsin

Żoliborz to nie jest Polska. Tam wszystko jest piękniejsze. Niebo bardziej niebieskie, pająki dla dzieci większe niż gdziekolwiek indziej. Po południu na Kępie spotkaliśmy się z Kasią i Jackiem i po raz kolejny dostaliśmy tym żoliborskim przepychem po głowie. Przed południem wspólnie z Ariną (bez której życie Janki nie ma sensu, obie to wiedzą) pomagaliśmy trochę Buni na działce. Przed- i popołudniowe wyjścia z domu przedzieliliśmy zasłużoną drzemką.
W piątek wieczorem położyłem się z podcastem J. Rose’a i Davida Jacoby’ego na uszach, ale zasnąłem zanim doszli do analizy Final Four. Szkoda, że Wisconsin odpadło z turnieju, chociaż i do Wisconsin i do Kentucky mam sentyment: mój przyjaciel z liceum Kruchy w obu stanach chodził do szkoły średniej, w tym pierwszym do klasy maturalnej, w tym drugim do trzeciej. Ale kochani: to są wspomnienia, mogę się mylić, błagam nie cytujcie tego nigdzie.
A Jalen oczywiście miał Florydę i Wisconsin w finale. Wielki ekspert... a idźcie.



Oto błękit, pająk i poskramiacze pająka.

3 komentarze:

  1. BLękit pająk i poskaramiacze to nie jest mało w życiu!caluję i takze uważam , ze co Zoliborz to Zoliborz.Dawniej nawet mówiono Żolibórz.

    OdpowiedzUsuń
  2. "wszak zielony i pieprzony" z zamiłowaniem do pająków oraz nieba w kolorze blue pozdrawiam. a

    OdpowiedzUsuń