Jack Strong
Mega moc power zabijaka. Niewiarygodne w jakim kręgu osobowości obracał się płk. Kukliński. Przeszkadzała mi w tym filmie dysproporcja wiarygodności/jakości scen polsko-radzieckich i amerykańskich. Nie ma znaczenia, czy spotkania w Pentagonie, Waszyngtonie właśnie taki naprawdę miały przebieg – po prostu nie były aż tak dobrze odegrane chyba. Dla porównania jak się ten Marszałek Kulikow zezłościł, to wtedy nie było z nim jakichś koszmarnych żartów, oj nie. No i jeszcze ten zimowy pościg po mieście na końcu, gdyby nawet miał miejsce (nie miał) i składał się z samochodów wpadających na siebie i tramwaje, i nawet jeśli był świetnie nakręcony (był – w ogóle świetna ta pani operator), to i tak zmęczył mnie brakiem wiarygodności.
Obietnica
Power. Jeżeli ktoś się zastanawia o czym jest ten film, to ja wiem, bo usłyszałem to z ust reżyserki na spotkaniu z twórcami. Film jest o agresji kobiet. Najbardziej podobała mi się w nim scena, w której nauczycielka przejęzycza się przy przedstawianiu grupy rockowej głównego bohatera, co chyba świadczy o tym, że film nie jest skierowany do mnie. Nauczka dla widza: dzieci należy kochać i nie zostawiać na pastwę losu. Dodatkowa nauczka: z namiętności przed 20-tką nie należy sobie stroić jakichś koszmarnych żartów.
Obywatel
Mega moc power zabijaka do kwadratu. Jerzy Stuhr i Maciej Stuhr to jest duet odważnych i dowcipnych geniuszy, którzy (wydaje mi się) na każdym kroku muszą się z tej dowcipności tłumaczyć i myślę, że to musi być dla nich męczące. Film jest i (bardzo) śmieszny i straszny, ale dystans do ojczyzny (dla mnie) kojący. Chociaż scena, w której oblany sam przez siebie ketchupem działacz Solidarności krzyczy do tłumu za oknem, że ZOMO bije, dla kogoś kto naprawdę był kiedyś przez ZOMO uderzony może być niestety przesadą. Ale to ogólnie świetny film, a najbardziej ze wszystkiego podobała mi się piosenka “Koncert jesienny na dwa świerszcze” jako ścieżka dźwiękowa pod część lat 1970-tych.
Jeziorak
Mocny power. Nie aż tak mocny jak Jack Strong, ale tak jak Jack trzyma w napięciu mięśni od początku do końca i jest pożądnie zagmatwany. Jowitą Budnik w roli głównej nie zachwyciłem się do nieprzytomności jak wielu, chociaż koszmarnego wstydu naturalnie nie było.
Zbliżenia
Power. Męczące to było i nie do mnie skierowane. Ale jeżeli musiał powstać film o trudnej relacji matka-córka, to ten nie był zły. Dobrze, że córce z mężem chociaż na chwilę udało się wyskoczyć nad morze. Pokazana dopiero na końcu perspektywa matki nie wzbudziła we mnie sympatii do nich – perspektywy i osoby.
Fotograf
Mega moc power zabijaka do kwadratu. Potężny thriller, po którym wydaje mi się, że wszystko w Rosji jest świetne (bo ci rosyjscy aktorzy tak grają!!!), a przez chwilę zachciało mi się nawet nauczyć rosyjskiego. Obejrzałem ten film tego samego dnia co Jezioraka i przez to Jeziorak stracił, chociaż przecież też jest świetny. Podobno rosyjscy aktorzy bardzo zeszli ze swoich stawek żeby zagrać w tym filmie, podobno są wielkimi gwiazdami w Rosji. Reżyser w dzieciństwie był świadkiem jak na rynku w Legnicy młody dezerter stacjonującej w mieście Armii Radzieckiej popełnia samobójstwo na oczach wielu ludzi (ważna scena w filmie). Inna rzecz: aktor grający głównego bohatera Kolę potrafi podobno zrobić 200 pompek; siłę ma, nie tylko fizyczną. Ale ma też dopiero 7 lat, więc reżyser nie chce jeszcze żeby ogladał ten film. Chyba dobrze, bo to wbija w fotel nawet jak się ma 37.
Hardkor Disko
Mega moc power zabijaka. Aktora, który zagrał główną rolę (Marcina Kowalczyka) będę się bał do końca życia. Film jest bardzo brutalny, ale przez to zapewne wiarygodniejszy. Spośród wszystkich filmów konkursu głównego ten jest najbardziej niemożliwy do zapomnienia, scena śniadania po pierwszej nocy jedna z najwyraźniejszych jakie widziałem w życiu.
Bogowie
Mega moc power zabijaka do kwadratu. Wśród innych arcydzieł na festiwalu ten film wyróżniał się niezmąconym pozytywnym przekazem. Historia prof. Religi jest opowiedziana najdowcipniej, najbardziej wzruszająco i najpatriotyczniej jak to tylko było możliwe. Plus naturalnie fantastyczny Tomasz Kot w roli głównej i wielu innych fantastycznych.
Miasto 44
Mega moc power zabijaka do kwadratu. Ktoś mi powiedział, że sztuczne aktorstwo, że (na początku) tylko im iphone’ów brakowało. Mnie też trochę na początku aktorstwo męczyło, ale to chyba o to chodziło, żeby pokazać, że przed Powstaniem niektórzy młodzi ludzie dużo z życia mieli, życie w każdym razie mieli. Sam film to podróż do piekła, byłem chory oglądając to, od pierwszej minuty, z emocji i świadomości do jakiego finału nieuchronnie zmierzamy. I nie ma znaczenia, że dwójka bohaterów przebija się w końcu na łachę na Wiśle. Drugi raz nie obejrzę tego filmu, ale żeby nie było wątpliwości: to jest wierne temu co się stało poetyckie arcydzieło, bo Jan Komasa to i naukowiec i poeta. Jedno z przesłań wg. reżysera: miasto to tylko scenografia, w każdej chwili może się zawalić, niestety aktualne. Najlepszy moment festiwalu: kiedy na spotkaniu z ekipą popłakał się taki młody aktor, ten który zapraszał w filmie niemców na swoje 19-te urodziny. Najbardziej debilny zasłyszany komentarz: „Nie sztuka zrobić coś takiego za 25 milionów złotych.“ Otóż wielka sztuka.
Onirica – Psie Pole
Power. W pewnym momencie pomyślałem, że jestem zbyt mało wrażliwy i zbyt mało doświadczony przez życie żeby to wytrzymać, ale wytrzymałem. Dotrwałem nawet do pogadanki (głównie monologu) z reżyserem Lechem Majewskim, no i jak on zaczyna mówić o tym filmie to od razu robi się on bardziej do wytrzymania. Ale jest trudny do wytrzymania w porywach do nie do wytrzymania.
Sąsiady
Mocny Power. To też nie jest film idealny na pierwszą randkę. Opowiada o skrajnie biednym życiu w kilku łódzkich kamienicach należących do tzw. Famuł, czyli o trochę innej rzeczywistości niż ta ze świata gwiazd w Gdyni. Reżyser Grzegorz Królikiewicz pierwszy raz zobaczył szczelinę między kamienicami (powtarzający się i robiący największe wrażenie obraz w filmie) w 1957 roku, jako świeżo upieczony student 1-go roku Szkoły Filmowej. Łatwo się tego nie ogląda.
Kebab i Horoskop
Poniżej miałkości. Jest skandalem, że ten film znalazł się w konkursie głównym z pozostałymi wyżej opisanymi. Biedny Tomasz Schuchardt, że musiał w tym filmie świetnie zagrać. Rozumiem purnonsens, rozumiem, że trzeba być inteligentnym i dowcipnym człowiekiem żeby te gagi powymyślać; jestem również zdania, że marketing to (często) absurdalny żart. Ale to było po prostu słabe w porównaniu z resztą, i nic mnie nie obchodzi, że trochę się na tym filmie pośmiałem. Niczego to nie było warte, nawet mojego bezcennego śmiechu.
Wajda.
Dzisiaj w końcu ochrzciliśmy najdzielniejszego i najcierpliwszego człowieka na świecie. Dziękujemy za każdą sekundę.
Ale to był dzień! A tych filmów zazdroszczę...
OdpowiedzUsuń