is a free-flowing monologue that occasionally touches on mature subjects (B. Simmons)

niedziela, 28 września 2014

jerozolimski pies

W piątek zabraliśmy się na wycieczkę do wesołego miasteczka w Tel Avivie. Tego samego, do którego prawie 20 lat temu na pierwszą randkę mąż mojej ciotecznej siostry zabrał tę wtedy jeszcze nie swoją nawet dziewczynę na pierwszą randkę. A ona spóźniła się na nią podobno 40 minut! No ale wróćmy do piątku, nie rozgrzebujmy ran. Otóż Basia ustrzeliła dla Janki takiego pluszowego pieska z niebieskim sercem (żetony za 30 zł) zarzucając dwa krążki na drewniany kręgiel. Chociaż mi nie udało się zarzucić żadnego, to po raz pierwszy potrafiłem cieszyć się cudzym szczęściem, ba, kiedy zobaczyłem drugi krążek na tym kręglu to było jak kropelka lsd, ja oszalałem tak jak Andrzej Bachleda (przypominam, że Francuz zna go osobiście), który w wozie transmisyjnym, a może na żywo, oglądał drugi skok Wojciecha Fortuny w 1972 roku w Sapporo i opisał to w książce pt. Taki szary śnieg“. 
Wczoraj z kolei trafiliśmy do Jerozolimy, gdzie popołudniowa drzemka wypadła w parku niedaleko Klasztoru Św. Krzyża. Podczas drzemki podszedł do nas ten jerozolimski pies, wszystko obwąchał, a ja w ostatniej chwili przed swoim własnym zaśnięciem ustrzeliłem na zdjęciu nie dość że tego tropiciela, to jeszcze jego beztroskich właścicieli w lewym górnym rogu.

1 komentarz:

  1. UWIELBIAM JEROZOLIMĘ!
    A POZA TYM TĘSKNIĘ.UMIEJĘTNOŚĆ CIESZENIA SIĘ CZYIMŚ SZCZĘŚCIEM- DAJE DODATKOWE SZCZĘŚCIE W PROMOCJI.
    NACISNĄŁ MI SIĘ PRZYCISK DO DUŻYCH LITER.

    OdpowiedzUsuń