Wchodzimy w czas największej akcji. Francja pomógł mi w miniony poniedziałek wynieść z domu stary materac (zawieźliśmy go do jego piwnicy), a dzisiaj z okazji dnia kobiet zrobił nam sesję fotograficzną. Nie ma drugiego takiego brata. Z pomocą siostry ciotecznej z Mediolanu tłumaczę film biograficzny o Marcusie Millerze (zajęło mi to ponad połowę czasu spędzonego w pracy w minionym tygodniu, mam przetłumaczoną 1 godzinę, zostało mi ponad pół). W drodze do i z pracy słucham naturalnie Marcusa Millera, głównie utworu Hylife z płyty Afrodeezia. Matki (moja i narzeczonej Franka) oraz żona też mi pomagają w życiu ze wszystkim, nie wiem czym sobie na to zapracowałem. Sztuczkami w stylu poniższej?
Mam podniesiony poziom adrenaliny.
I wpatrzone w siebie kobiety. Właściwie nie dziwię im się – w marcu zaczyna się dance.
I Francja i Basia i Dżejn i Dżordż i Ronka i siostra cioteczna z Mediolanu...
OdpowiedzUsuń- masz szczęście do ludzi , to nie ma to tamto. Ja takze mam podwyższony poziom adrenaliny.love!
przykro mi to stwierdzić ale żadna sztuczka z piłką nie oderwie oczu od tej Kobiety obok... a.
OdpowiedzUsuńps. poza tym to pisz!
Przecież widać, że ta zapatrzona kobieta ... i ten zapatrzony mężczyzna... TO KOMPLET. Do oprawienia w ramki ...
OdpowiedzUsuń