Przez praktycznie całą sobotę jedyne co byłem w stanie z siebie wydusić to: Les go Pacman, rip'im up! Na nic. Na nic ten najgorszy w sporcie weekend. Ale pojeździliśmy z Janką i Ludwikiem w przyczepce po lesie i odpoczęliśmy od zgiełku – zgiełku związanego z walką oraz game seven tysiąclecia.
Podaję charakterystykę niedawno zasadzonego lasu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz