W piątek dzięki Mamie obejrzeliśmy „Muzeum Wolności“ Pożaru w Burdelu i ich genialnych gości (w tym Mamy) w Teatrze Polskim. Ach co to była za uczta. Polska podziemna, aż trudno uwierzyć, że to nie sen. Wyszliśmy oczywiście również dzięki dziadkowi, który dzielnie uśpił tajfuny z r-town. Z kolei wczoraj, równolegle z meczem Polski z Islandią na Eurobaskecie, B. wyprawiła swoje urodziny i było to wydarzenie ćwierćwiecza, pół dnia przedeliberowałem z fajnymi ludźmi.
Jeszcze we wtorek las i świerszcze, a już jutro do przedszkól i prac. Tylko bomba wodorowa z Korei ma potencjał żeby mnie przed tym uchronić.
Oooo, świetnie. Bilety na Muzeum kupione, wiszą nad biurkiem, tyle, że jakby "to już było"...
OdpowiedzUsuńa.