Jest coś takiego w tym lutym co przywodzi na myśl wiosnę. I tu niespodzianka: nie chodzi o temperaturę. Chodzi o światło. Ten pasjonujący wątek znajdzie swój finał przy zdjęciu. Ja tymczasem muszę coś z siebie wyrzucić. Wnikliwy czytelnik wie to nie od dziś. Otóż jestem człowiekiem jednej książki. Gorzej, jednej stronki (adres: espn.com). Ok, tak naprawdę jest jeszcze gorzej. Po prostu cokolwiek o NBA napisze Simmons, to ja to ubieram w polskie fatałaszki i zamieszczam. Taka jest gdzieśtam nazwijmy to sobie żałosna prawda. Ale Bill to geniusz, więc bez skrupułów idę za nim jak w ogień. Przykład: W tym cudownym artykule Bill pisze, że Shaq tak naprawdę jest podwójnym agentem wysłanym przez ESPN żeby rozwalić konkurencyjne NBA on TNT i Inside the NBA. I wtedy to do mnie dociera. Faktycznie jest w tym Shaq'u coś, co nie pasuje do Sir Charles'a, jakiś taki wysiłek w żartach (kolega Basi, Przemek K., marzył kiedyś o wymyśleniu tytułu do nieistniejącego filmu pornograficznego z milicjantami w roli głównej i wymyślił "niebieskie wysiłki". Swoją drogą: przyjaciele mojej żony... trwoga, po prostu trwoga). Chciałem tu tylko napisać, że gdyby nie Bill, to nie odważyłbym się powiedzieć złego słowa o nowym składzie programów TNT. On (Bill) po prostu otwiera mi oczy, otwiera mi duszę, rozwiązuje język, sprawia, że czuję się pełniejszy, dojrzalszy, silniejszy.
Natomiast dyrektorka pewnej szkoły w bawarskim mieście Passau nie działa na mnie aż tak dobrze. W tym tygodniu ogłosiła swoją placówkę miejscem wolnym od północno-niemieckiego pozdrowienia "Tschüss". Uczniowie powinni witać się tam tradycyjnym "Grüß Gott", a żegnać przyjacielskim "Auf Wiedersehen". Jest w tej Bawarii czasami coś niepokojącego, nawet ja to widzę. Na szczęście sz.de to też Bawaria i oni też to widzą, dlatego właśnie te czarno-białe osądy są do bańki mydlanej.
A to już zdjęcie z soboty rano. Widać na nim schowaną za drzewami zajezdnię na Szczęśliwicach, jest dach hali sportowej SP 175 oraz blok Korotyńskiego 48 (ten czerwono-żółty po prawej), w którym przeżyłem całe super dzieciństwo. Widać na nim nawet balkon, z którego mały Francuz wypuścił do nieba balon: zielonego żółwia mutanta. Ale najważniejsze (teraz, bo kiedyś ważny był żółw i inne sprawy) jest właśnie to nie-grudniowe światło.
Pamiętam tego żółwia!Jak sie cieszę że miałeś super dzieciństwo!
OdpowiedzUsuńBardzo bylo wczoraj u was miło, mimo przegranej w skrable.
Słońce coraz wyżej i dzień dłuższy. Zaraz wiosna i lato na które czekamy!
mother
A wiesz Poho, że ja też mieszkałam w tym bloku. Co prawda tylko rok, ale miło to wspominam.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam z m.dolny town
Ale w którym roku? W której klatce? Tej co Pinol, tej co Pidżama, czy której? To są istotne sprawy... respect m.dolny town, mp
UsuńA ja odniosę się tylko do filmów porno - ostatnio słyszałem o bardzo wdzięcznym tytule "k..ewka śnieżka" :) nie widziałem, więc niestety nie wypowiem się na temat samej fabuły, ale szczerze mówiąc nawet jakby mi ta kaseta VHS wpadła w ręce (bo z tego co zrozumiałem to perełka kinematografii erotycznej z końca lat 80) to chyba bym się nie odważył włączyć ... pozdr jt
OdpowiedzUsuń