O co chodzi? Modelom Horsta A. Friedrichsa (wydał właśnie książkę/album Cycle Style o kulturze rowerowej Londynu) chodzi o to żeby “dojechać gdzieś na rowerze i dobrze wyglądać.” Mi
chodzi o to samo, plus żeby się (bardzo) nie spocić, plus żeby nie bolały mnie od tego
(bardziej) plecy. Ciekawa rzecz z tym artykułem: niemiecki dziennikarz pyta
mieszkającego w Londynie Horsta jak tam u nich ze złodziejami, bo w Niemczech nie
można roweru spuścić z oka na sekundę. A ten mu na to, że w Londynie też nie. Mój
pierwszy odruch to żachnięcie się typu: co wy wiecie o złodziejach. Ale już drugi:
może u nas nie jest sto razy tragiczniej niż gdzie indziej, tylko my lubimy
wierzyć, że jest? Mimo wszystko kilka rzeczy dałoby się podpatrzeć na zachodzie celem
wdrożenia: na przykład ten przeklęty Horst opowiada o rosnących w Londynie jak
grzyby po deszczu kawiarenko-warsztatach, w których można coś wprowadzić do organizmu czekając
na reperujący się w międzyczasie rower.
I jeszcze jedna rzecz polecona mi w tym
tygodniu przez szereg osób, w tym przez niemożliwego zwycięzcę wczorajszych
scrabbli: artykuł prof. Jana Stanka, który twierdzi, że dzisiejsi absolwenci polskich
uczelni zostali oszukani przez system szkolnictwa: są słabo przygotowani do
życia zawodowego. Chciałoby się powiedzieć: wielka sensacja (ang. you don’t say),
ale cynizm tu (i ówdzie) na nic. Przemyślenie typu: “wczorajsi (o pół pokolenia starsi) absolwenci nie lepsi” może chociaż poprawi humor dzisiejszym.
Koniec gdybania o tapczanie w Tiutiurlistanie, żeby nie użyć wyrażenia z seksem i Chopinem.
Informuję jeszcze tylko, że przełknąłem już
gorzkie pigułki związane z sezonem zasadniczym, zasadziłem się przy pomocy
karty kredytowej małżonki na nba league pass i będę dzielił się z wami przemyśleniami
o tym co dzięki niemu zobaczę.
Tak wyglądała księga dżungli w piątek po południu. Już wtedy unosił się nad nią weekendowy optymizm. Dzisiaj zamiast dżungli były szparagi i rukola (prawie) prosto z pola.
pierwsze wrażenie=szok, poniewaz prawie wszystko zrozumiałam.
OdpowiedzUsuńCzyli tak dlugo oczekiwana przejrzystość semantyczna.
Trzymam kciuki za rowerowe dojazdy.W pracy jest prysznic?
ps. A studenci wyksztalceni przed czterdziestu laty byli dobrze przygotowani do życia zawodowego...?Tylko poniektórzy niestety...
najbardziej podobala mi się rukola prosto z pola.
I to by było na tyle.mother
mi się najbardziej podobało wspomnienie zwycięzcy scrabbli. Mimo wszystko ;).
OdpowiedzUsuńA co do artykułu, to ja bym powiedział, że nie chodzi o to, że kiedyś byli lepiej przygotowani. Raczej o to, że teraz im się intensywniej wpaja, że są, a nie są tak samo (?) jak kiedyś. Ale to już temat na inne scrabble...
Lubię te twoje słowne gierki typu bi-cycle. Ale z tym, że 'my' lubimy myśleć że u nas jest najgorzej to chyba się już nie zgodzę. A knajpki typu rowerowego powstają u nas tez, choć może nie w tak zastraszającym tempie grzybów po deszczu. Może dlatego ze u nas mniej pada? Pewnie znajdzie się jeszcze parę powodów, ale ja osobiście znam taką jedną na mokotowie, a pewnie jest już ich więcej. Więc następnym krokiem niech będzie odwiedzenie, w celach naukowych oczywiście, tych knajpek. Żonę póki co możesz zawieźć na bagażniku. Pozdrawiam Cię w bardzo wakacyjnym nastroju! Twoja B.
OdpowiedzUsuńW naszych okolicach NA KĘPIE POTOCKIEJ od niepamiętnych czasów egzystuje lokal "U Araba".Posiada piwo i inne uzupełniacze soli mineralnych w organizmach ludzkich. Stojaczki rowerowe przeważnie wypełnione a bicykliści uzupełniają. Brak warsztatu ... ale jest grill i telewizor nastawiony przeważnie na sport. O czym donosi...
OdpowiedzUsuń