is a free-flowing monologue that occasionally touches on mature subjects (B. Simmons)

niedziela, 29 lipca 2012

horrendalny absurd

Byłoby jakimś horrendalnym absurdem i nieporozumieniem gdybym w weekend rozpoczęcia IO w Londynie nie przeczytał na głos żadnego wiersza W.H. Audena. Dlatego zrobiłem to, a dodatkowo dowiedziałem się paru o nim rzeczy, wszystkiego co wiem się dowiedziałem, bo nie wiedziałem niestety nic, taka horrendalna prawda. Wiersze znalazłem w książce Josephine Hart pt. "Catching Life by the Throat" (Virago, 2006), którą Basia kupiła w Dublinie, chyba w 2007 roku, w księgarni Chapters.
Weźmy na przykład taki jego cytat o niespełnionej miłości:

If equal affection cannot be
Let the more loving one be me.

Uwziąłem się na te sprawy, bo próbowałem przełożyć piosenkę Jacka na angielski i nie poszło to silky smooth delikatnie mówiąc, więc chcąc się błyskawicznie doszkolić (droga na skróty droga na śmietnik historii) wziąłem w garść cały swój papierowy zapał i mówię do żony: połóż się koło mnie, będę Ci czytał wiersze. To było wczoraj.
A dziś kolejny najpiękniejszy dzień niezwykła podróż sentymentalna. Najpierw do kościoła, a tam dobre wykonanie Amazing Grace zamiast drugiej części kazania, a później, nie mniej amazing, telefon od Kowala, czy byśmy się nie przeszli na basen na Szczęśliwice. Absurdalne pytanie: oczywiście żebyśmy się przeszli. Zagraliśmy z całą rodziną Tomka w scrabble (niestety Basia po raz kolejny wygrała), potaplaliśmy się w wodzie razem z pięcioma tysiącami innych ludzi, oraz już po basenie odszukaliśmy w parku jakiegoś Bogu ducha winnego Wietnamczyka oraz jego kolegę w koszulce Iversona, i sprawiliśmy im srogie manto jak na alumni Canarinhos przystało. A wszystko przy naszych nie szczędzących nam poklasku żonach oraz dzieciach Tomka (Filip, 6, Martyna, 4). Sporo w tym było radości, do opowiedzenia słowami to to nie jest.
 
Wracając do piosenki Jacka, skoro wszystkich to tak absurdalnie bardzo interesuje:

Dwa wersy:

dobrze by się zaczerwienić
niby liście moim ustom

przetłumaczyłem na jeden wers:

autumn red my lips could use some

Wydaje mi się, że jeżeli chodzi o ten jeden wers to jakiegoś koszmarnego wstydu nie ma.



To zdjęcie dedykuję trenerowi Ryszardowi Skonieckiemu. Tam po drugiej stronie kanałku (gdzie parę godzin temu leżeliśmy na kocu!) stała kiedyś blaszana budka z kajakami, na których pływaliśmy w podstawówce. Tak czy siaks... the place is there, but not the kayaks. (W.H. Auden).

3 komentarze:

  1. Mateusz, pohamuj troszeczkę swoją ksenofobię!!!
    Jak można publicznie bić Wietnamczyka (dobrze, że chociaż był z kolegą) a w dodatku Bogu ducha winnego!!!!

    Nie tak Cie Wuj uczył, Oj nie tak...

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajnie macie! Silky smooth to nie jest prosta sprawa, ale co to dla siostry Ireny z Korotyniaka

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie napiszę tu czego Wuj mnie uczy(ł), żeby nie załamywać do reszty planety Ziemi.

    OdpowiedzUsuń