Ale ten czas leci...
(to jest to spostrzeżenie)
W maju 1993 wybrałem się na koncert tych (jak mi się wtedy wydawało) dinozaurów rocka, premiera albumu King. Mój kolega z podstawówki Markos (zbieżność pseudonimów z meksykańskim Kingpinem nie do końca przypadkowa) chyba wpadł na Muńka w drzwiach obrotowych Riviery Remont. Ale możliwe, że podkoloryzowuję te wspomnienia w przypływie wzruszenia.
Płynie jak lata T. Love'u, migoce jak u Michałkowa: Wisła wczoraj rano.
a ja siedziałam kiedyś, dawno...przed kinem Paradiso, i akurat T.LOVE kręcili teledysk...jka było to wiadomo! pozdro!
OdpowiedzUsuńach ten T-love... ileż to się z nimi przebyło.I jak to wzrusza. Taki niby plakat, a przed oczami stodoły, proximy, augustowy, stadiony syrenki, olecka, osztyny, warszawskie nagrody literackie, książki, pierwsze dni wiosny, ostatnie dni jesieni itp idt.
OdpowiedzUsuńwruszonam, "dzięks"
a. czyli ta co nie "wypala fajki za fajką choć po zajęciach kawa"
Jak ja pamiętam tę waszą milość do Muńka! Dziś jesień spaliną oddycha ale szczęśliwie podniósł się poziom wody w Wiśle...tajemnicza wielbicielka.
OdpowiedzUsuń