Po pierwsze to, że zawiesiłem w przedpokoju lustro. Chciałem zadzwonić w tej sprawie po pomoc do swojego teścia (zależało mi, żeby trochę sobie to lustro powisiało), no ale Basia uprzedziła ten mój niedoszły "call for help" uprzejmie prosząc o dowód na to, że jestem mężczyzną. Oczywiście (ang. needless to say) udowodniłem jej to, a to śmieszne w swojej łatwości wieszania lustro wisi już pewnie (w sensie "solidnie", nie "chyba") piątą godzinę.
Po drugie ważne jest dla mnie wczorajsze spotkanie rodzinne. W jego obrębie boli otwarta rana porażki w scrabble. Najpierw byłem w zespole z karmiącą (w rzeczywistym czasie gry) matką swojej rodzonej córki. Ależ nam szło! Spółgłoski, samogłoski, konfiguracje, wszystkiego w bród. Wtem odeszła ode mnie (zostawiła Polskę murowaną, to fakt) i przejęła literki od mojej rodzonej matki. Ta porzuciła rozgrywkę, bo - uwierzą Państwo - musiała się uczesać. Typowy brak czasu honoru. I odbiła ją moja żona (tzn. odbiła punktację Mamy) od dna (bo ta była na dnie), wygrywając całość, a ja stoczyłem się jak ta zapijaczona gęba na 4-te miejsce. Rońka z Nikonem obsikały na znak solidarności z moją osobistą tragedią podłogę w pokoju Franka, który, o czym możecie, ale nie musieliście dotąd wiedzieć, jest moim ukochanym młodszym bratem. On był w te scrabble drugi, ale to dla niego żaden wynik. Jego, podobnie jak mnie, interesuje (szczególnie na rok przed Soczi) wyłącznie złoty zegarek Stalina.
Adieu, zostawiam was z tym zauważonym w minionym tygodniu w metrze pytaniem. Zadajcie je sobie w wolnej chwili. Odpowiedź może zaskoczyć waszych znajomych i krewnych, a może i was samych.
Dla mnie jest ważne że piszesz.A nawet że piszesz coraz lepiej. I że zakładasz lustra tak,że nie spadają.I że Franek jest Twoim ukochanym młodszym bratem. I że moja ukochana synowa, w przerwach między karmieniami mojej ukochanej wnuczki, dokończyła za mnie tę grę w tak imponującym stylu.I że była Misia, Agatka, Doni,Julka i Amelka.I Ignacy.I że był Markotny, Rońka I Nikon. Niech sobie sikają na znak protestu.To była wspaniała sobota!!!Mother- na rok przed Soczi i dzień po Lipnie.
OdpowiedzUsuńChyba wisi dalej. Zapomniałeś dodać, że dziewczyny pytały się za co masz puchary. To był chyba najlepszy dzień w roku.
OdpowiedzUsuńIstnieje duże prawdopodobieństwo, że Twoja (Wasza) ukochana Mama używa grzebienia w trudnych sytuacjach życiowych. Mnie kiedyś, podczas gigantycznie długiego koncertu (śpiewała na końcu) kazała pilnować swojego grzebienia i to tylko dlatego, żebym nie poszła w tym czasie na piwo, bo Ona nie mogła się urwać. ś
OdpowiedzUsuńW skali od 0 do 15 ta opowieść wzrusza na 14,98
OdpowiedzUsuńa.
Jak zwykle licencja poetika zaciera prawdziwe wydarzenia i zamydla oczy czytelnikom. W historii z lustrem wcale nie chodziło o to żebyś ty mi coś udowodnił, a raczej ja chciałam udowodnić tobie że jestem prawdziwym inżynierem (twierdząc że wystarczą dwa kołki zamiast czterech).
OdpowiedzUsuńA sobota była przemiła, trzeba się tak spotykać co jakiś czas!