Nie pisałem o tym żeby nikogo niepotrzebnie nie martwić, ale wychodzenie
z Rońką na poranne sporty typu przebieżki lub biegówki to męka. Nawet
ze smyczą wokół pasa: ciągłe zaplątywanie, brak płynności, brak rytmu. Bez
smyczy jest tylko gorzej: szczekanie na niewinne osoby, wreszcie groźby,
pogróżki i anonimy ze strony tych osób. Dlatego jeszcze w środę
wieczorem planowałem nie brać tego potwora ze sobą na czwartkowy
rozruch.
Ale już w czwartek rano siedząc półprzytomny na toalecie, naturalnie z telefonem komórkowym, jak jakiś za przeproszeniem hipnotyzer, zmieniłem zdanie. Otóż nie zdążyłem
nawet dojść do wyników nba, kiedy moje serce rozmiękczyły nagłówki w
rodzaju: "Pyongyang za pół sekundy odpala bombę, this is it." czy
"Pyongyang przyłapał Dennisa Rodmana na przecinaniu kabelków od bomby i
teraz naprawdę się podzłościł." Oczywiście Pyongyang się podzłościł, nie Dennis, bo Dennis jest moim zdaniem za twardy na tanie uszczypliwości.
Wtedy pomyślałem: jeśli życie na
Ziemi jakim je znamy właśnie dobiega końca, to ten kudłaty potwór
zasługuje na ostatni spacer. Zrobiłem sobie siemię (łyżeczka extra) i
ruszyliśmy. Trzymałem tego robaczka krótko, więc nie było lekko, ani jemu ani mnie. Ale mnie cała ta sytuacja nauczyła jednej rzeczy. Chociaż wiemy, że do dzisiaj nic konkretnego (typu odpalenie bomby) na półwyspie koreańskim się nie wydarzyło, to wydaje mi się, że w r-town należy żyć tak jakby każdy dzień był tym ostatnim. I każdy mieszkaniec r-town powinien nosić swój krzyż, czytaj w moim przypadku swą smycz.
I tak już w piątek udaliśmy się na reunion 2SLO. Jako jedyni byliśmy z
dzieckiem, bo dzieci innych skończyły przynajmniej przedszkola i te
monstra (bo nie można ich nazwać rodzicami) pozostawiły swoich malców w
domu.
W drodze powrotnej, na światłach przy ul. Targowej, Basia zobaczyła, że w mieszkaniu w którym spędziła dzieciństwo (przedostatnie piętro po lewej) palą się światła. W ten sposób życie zatoczyło prawie pełne koło. Brakuje tylko jednej naprawdę odważnej decyzji na półwyspie.
Jak ja lubię Twój sposób pisania.Caluję Was wszystkich i jadę!
OdpowiedzUsuń