is a free-flowing monologue that occasionally touches on mature subjects (B. Simmons)

niedziela, 3 sierpnia 2014

dwie wizyty

W piątek dwie wizyty: poranna opisywanej tu wcześniej mamy Tatiany i wieczorna Jacka Doiga. Mamę Tani spotkaliśmy z Rońką na porannym spacerze – skończyło się wspólną owsianką o 7:20 i mnóstwem uprzejmości pod adresem chętnie je przyjmującej Janki. Jack Doig (nasz dobry znajomy pochodzący z miejscowości Plimmerton, a dzisiaj już pół-Czech z Brna będący w związku i mający niedługo dwójkę dzieci z rodowitą Czeszką o imieniu Petra, teściowie mieszkają pod nimi) spędził z nami noc i pół sobotniego dnia. Oprócz kupy wspomnień i śmiechu zarobiłem na tej wizycie dwa dobre angielskie zwroty. Jeden (to punch above one’s weight – o sporcie wyczynowym w Czechach, tzn. jak tym Czechom dobrze idzie na nartach, w piłkę czy tenisa) kiedyś być może słyszłem. Drugi (to change shops – zmieniać pracę) to zupełna nowość, ale chyba niemożliwe, żeby Jack sobie coś tak intrygującego zmyślił. W każdym razie oba zanotowałem (ang. duly noted). Janka zaakceptowała Jacka po tym jak rano przeczytał jej kilka stron świnki Peppy. Kiedy już wyjechał przyznała jednak, że był trochę „inny“. Prawdopodobnie męczyło ją to, że ciągle mówił po angielsku i nic nie rozumiał z tego co ona chciała mu przekazać.


Mt. Ruapehu nad chmurami o wschodzie słońca widziany z Mt Taranaki. Taką dosyć jak na nasze umiejętności wspinaczkowe ekstremalną wycieczkę zorganizowaliśmy sobie Jack i ja 10 lat i prawie 5 miesięcy temu.

1 komentarz: