To są dni kiedy coraz ciężej czyta mi się wiadomości ze świata. Wypracowuję powoli taki koszykarski filtr. Na przykład dzisiaj dowiedziałem się, że Manu Ginobli ma swój własny pomnik w Buenos Aires. Jeżeli kiedyś tam polecimy, to już zapowiadam, że będę chciał ten pomnik dotknąć lub złapać za kostkę. Dowiedziałem się też, że Nowa Zelandia przegrała swoje dwa pierwsze mecze na mistrzostwach świata w kosza w Hiszpanii. Jestem pełen podziwu dla tempa w jakim rozwijają się moje zainteresowania.
W sobotę Polskę opuścił David Reid, zastępujący (do wczoraj) przebywającą (do wczoraj) na urlopie panią ambasador NZ w Warszawie. W piątek na Zielonym Jazdowie zjedliśmy razem (David, Janka, ja) obiad oraz napisaliśmy kartkę pocztową do naszego wspólnego nauczyciela P. Russella. Wszystko co mówił o polityce do mnie przemawiało. W dodatku mimo ukradzionego portfela (w sensie jemu ukradzionego, nie że on ukradł) miał o Warszawie do powiedzenia same dobre rzeczy – to też do mnie przemówiło, chociaż nie do końca rozumiałem skąd optymizm. Cieszę się, że moja mama i żona zdążyły poznać Davida. Oraz, że zaakceptowała go Janka.
Piątek, Buenos Aires i ukochany Manu Ginobli, którego ja zaakceptowałem: dawno i w pełni.
Ach ten David ! A od wiadomości nie wypada juz uciekać niestety.
OdpowiedzUsuńWydaje, że kwestia akceptacji przez Jankę jest jedną z ważniejszych. a.
OdpowiedzUsuńerrata :Wydaję mi się...a
OdpowiedzUsuń