Beyond crisp – taki jest tegoroczny November, ja nazywam go mr suchota-man. Trzy sprawy. J. w końcu, w piątek, pokonała męczącą ją 4 dni i 4 noce gorączkę. Druga sprawa, nawet w ćwierci nie tak paląca: we wtorek byłem na 2-godzinnym spotkaniu mieszkańców dwóch feralnych bloków z radą nadzorczą feralnej spółdzielni r-town. Jedyne przemyślenie poza wykończeniem (nie mieszkania) to takie, że cudownie byłoby przejść przez życie i w jego trakcie nigdy z nikim nie pokłócić się o pieniądze. Trzecia sprawa: w czwartek u weterynarza spotkałem Daniela K., starszego o rok kolegę z podstawówki, którego nie widziałem dwadzieścia parę lat, dobrego badmintonistę, dzisiaj adwokata w międzynarodowej kancelarii, taty bliźniaków urodzonych w tym samym roku co Janka. Przegadaliśmy rozpalony kwadrans. Opowiadał, że spotkał jakiegoś człowieka od lat 1990-tych mieszkającego na Szczęśliwicach, który twierdził, że w parku (dopóki w 1998 roku nie usypali nowej górki) nigdy nie było wyciągu narciarskiego. Nawet nie próbował wyprowadzać tego wariata z błędu, niech sobie w nim żyje skoro nie jest stąd. Trochę się chyba wzruszyliśmy na samo wspomnienie słowa kajak. Regularny trening w ramach wf-u przez większą część państwowej podstawówki! Obaj pozostaliśmy zgodni co do tego, że trener Skoniecki miał tę przewagę nad trenerką Skoniecką, że był od niej lepszy i fajniejszy pod każdym względem. Niegdysiejsze śniegi jak by powiedział Villon.
Chandler Parsons (z piłką) nigdy nie poszedł i nie pójdzie na spotkanie WSM r-town, nawet za milion lat, z piłką czy bez piłki. Tego też mu zazdroszczę. Fot. ESPN.
Biedna J. Taka gorączka strasznie męczy. Ale wierzę w Jej niewyczerpywalny zapas sił.
OdpowiedzUsuńPodoba mi się określenie "rozpalony kwadrans"!
OdpowiedzUsuńI pomysleć ile rozpalonych kwadransów , w tym dosłownym niestety sensie, juz na szczęście za Janką...Chandler Parsons biedny, bo nie zna Janki.
najważniejsze, że już 36.6
OdpowiedzUsuńa.