W sobotę prawie dojechałem nim na trening Potworów, ale ostatecznie spędziłem dobre kilka godzin z Janką na Polu Mokotowskim. Bawiliśmy się w przedszkole, zbieraliśmy kasztany, zjedliśmy na spółę ziemniaka z grilla. Potem jakimś cudem razem z Ludwikiem oboje zasnęli w przyczepce, a my siedzieliśmy na krzesłach, w słońcu, i czytaliśmy gazetę. To nie opowieść science-fiction tylko życie na świecie. We wtorek Tata pomógł mi zmienić a potem przenieść lampkę nad łóżkiem dzieci o kilkanaście cm w dół. W piątek na angielskim w przedszkolu przerabialiśmy piosenkę o zoo, słówka swing i dance, uniwersalne.
Nr rejestracyjny pojazdu na ramie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz