No ciężko się to oglądało. To byłoby wielkie zadanie dla wielkich psychologów żeby spuścić trochę powietrza z tych great expectations. Ale to się już nigdy nikomu nie uda.
Natomiast to, że jeden z Kolumbijczyków nazywa się Cuadrado i żuje gumę, to akurat mi się podobało. I Basi chyba też.
Parę godzin wcześniej w oczekiwaniu na frytki pod BUW-em pojawiła się płonna nadzieja: niebieskie niebo. Zwiodła nas.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz