Ruszamy rano spod śmietnika w r-town do Lasku Bielańskiego. Basia każe mi włączyć wycieraczki, sam się bałem, bo myślałem, że przymarzły, ale one bez wysiłku strzepują puszek z szyby zwiększając widoczność o 60 procent.
B: - Zastanawiam się, jak ty sobie radzisz kiedy mnie nie ma?
M: - Jest taki klub piłkarski, którego nazwa jest odpowiedzią na to pytanie.
B: - Nie Legia?
M: - Nie, Partizan Belgrad.
Na poczekaniu to wypaliłem. Przeszło mi z mózgu na zewnątrz w pół sekundy! A jeśli mowa o partyzantce, to chcę powiedzieć, że cokolwiek pozytywnego miałem do powiedzenia o Szczęśliwicach w sobotę o 10 rano, odwołuję to. Tam jest taki Partizan Belgrad, że żaden nie-partyzant nie powinien się tam zapuszczać. Chyba że chce się departyzantować z tego świata, i stać się the departed. Co mi przywodzi na myśl Jacka Nicholsona, co z kolei przywodzi mi na myśl obejrzany wczoraj świetny film "Polański. Ścigany i pożądany". Nicholson oczywiście kojarzy mi się też z NBA i tu zdradzę, że znowu natrafiłem na film godny obejrzenia, The Association: Taking on New York. Ja to robię tylko po to, żebyście sami nie musieli szukać tych filmów.
W sobotę na Szczęśliwicach.
Za opis do zdjęcia +10 respektu
OdpowiedzUsuń