Ludzie, kiedy się wjeżdża autem na wiadukt nad Rondem Zesłańców Syberyjskich jadąc w stronę zalanego jesiennym słońcem stołecznego centrum, naturalnie w momencie kiedy z radia idzie utwór Cinnamon Tree Esperanzy Spalding (a dla ścisłości w momencie, w którym ta gitara wchodzi tuż za tymi trąbkami czy co to tam gra, około 52-giej sekundy), no to to jest proszę państwa Music City USA, człowiek z uniesienia nie bardzo wie gdzie jest, gdzie żyje, jak żyje, czy tyje, czy wyje, czy się myje, czy zjada pomyje. A już zupełnie straciłem orientację po przeczytaniu, że dzisiaj w Indonezji reprezentacja Argentyny w koszykówkę 3x3 zdobyła mistrzostwo świata do lat 18. Ściślej, chodzi mi o skład mistrzów: Lucas Gargallo, Gabriel Deck, Nicolás Zurschmitten i Alejandro Zurbriggen. To jest Argentyna? Mam dosyć robienia szopek z reprezentacji narodowych, szczerze mówiąc byłbym za powołaniem jakiejś komisji. Jalen Rose, aka Motown clown, pewnie by się uśmiał z tej żałosnej farsy.
A tak naprawdę wiadomością i wydarzeniem dnia jest przebiegnięcie przez mojego teścia Michała Maratonu Warszawskiego. Budzi to we mnie mix wzruszenia i dumy, jak tak staliśmy z Janką i z Basią z tym transparentem to to naprawdę było przeżycie. Dodatkowy bonus, że przeżywaliśmy to we trójkę bez tej całej chorej otoczki potu i treningu.
Czy tyje czy wyje czy zjada pomyje? to dobre pytania na jesień.
OdpowiedzUsuńa.
a czy się myje też jest istotne...Dziadek Michał jest The best!
OdpowiedzUsuń