Nie panuję nad sobą, po prostu się gubię. Nadaję się na sesję z profesjonalistą czy – chętniej – z profesjonalistką. Nie potrafię wytłumaczyć dlaczego marker 22:08 tego filmu – Dominique Wilkins rzucający krótkie „he was wrong“ – uważam za jedną z najdowcipniejszych rzeczy jakie kiedykolwiek widziałem w telewizji. Gorzej: w życiu. Wiem, że jestem chory i wiem, że powinienem się leczyć. Wiem też, że linkowałem już ten arcyciekawy klip w poprzednim wpisie. Zdaję sobie sprawę, że to smutne kiedy szczęśliwy mąż i ojciec zamyka się w toalecie, przewija ten sam film do tego samego momentu (jakieś 21:40), po to tylko żeby jeszcze raz (po raz kilkudziesiąty/siętny – nie wiem co jest gramatycznie poprawne, za bardzo trzęsą mi się ręce i za bardzo rozbiegany z podniecenia mam w tej chwili umysł) usłyszeć ten kontekst i absurd, dooglądać do jakiegoś 22:17, po to tylko żeby chociaż przez chwilę poczuć się jeszcze szczęśliwszym, dotknąć jeszcze wyższego szczytu. Kto mnie zrozumie, tego chętnie poznam.
Z tego miejsca w poniedziałek 25 listopada rano ruszyliśmy z B. na czwarte już warsztaty Marz Kartkę, dobrą inicjatywę wspaniałego Fiedersa. Lubię BUW, bo mi przypomina młodość – czyli czasy kiedy z moją makówką nie wszystko było na bakier.
Grozi samotność. Ale spokojnie, niedługo Święta, rodzina, da Pan radę!
OdpowiedzUsuńWydaje mi się, że jest we mnie coś na kształt zrozumienia. Wszak bywało iż miliard dwieście trzydzieści cztery tysiące razy coś tam przewijałam aby zobaczyć DOKŁADNIE mimikę twarzy lub nasycić się zdaniem -i to było wręcz nie do opanowania. pełna kompulsywność - w ukryciu, w pośpiechu i jeszcze raz i jeszcze raz i jeszcze raz. także współodczuwam i pozdrawiam. a.
OdpowiedzUsuń