is a free-flowing monologue that occasionally touches on mature subjects (B. Simmons)

niedziela, 2 marca 2014

rozjaśniłem noc

Każdy zdrowy psychicznie blogger w dzień taki jak dzisiejszy napisze coś o tym, że to niesamowite, że ona/on pisze swojego Bogu ducha winnego bloga podczas gdy już bardzo niedługo cały świat może się po prostu skończyć. W r-town wygląda to z grubsza podobnie. Ja pozwoliłem sobie nawet we wtorek symbolicznie włączyć i wyłączyć światło na pilatesie. Ale o tym już – oczywiście o ile będzie – jutro.
Jest. Otóż we wtorek w towarzystwie jednego pana i przynajmniej tuzina pań w różnym wieku ćwiczyłem – jak zwykle w pierwszym rzędzie przed lustrem – gdy wtem (na moment) straciłem równowagę i byłem zmuszony oprzeć się o ścianę. Pozycja tak niefortunna, że punkt oparcia wypadł na przełączniku światła. Przyciemniona sala (zajęcia nazywają się "wieczorne rozluźnienie") z przodu nagle rozbłysła już nie tylko moją osobą. Przyjacielskim docinkom i chichotom nie było końca (trzydzieści sekund dekoncentracji). Przekonałem się że warto trzy razy do roku wyjść z domu. Na pilates, żeby się wzmocnić.
Do protokołu zapisuję, że Tata przyniósł nam w niedzielę po południu do domu jeżowca, którego – z pomocą kupionej w 1996 roku za (taty) 100 dolarów książki „Earth and Life through Time“ – bezbłędnie zidentyfikowałem.


Tu oczywiście można mnie oskarżyć o scenografię wysiłkową, ale przysięgam, że ta żołądkowa (wzmocnienie i osłabienie w jednym) tam stała, do zdjęcia obróciłem tylko butelkę etykietką do przodu. Poniedziałek (niedoścignione „jutro“) rano, wiadukt przy Dworcu Gdańskim.

2 komentarze:

  1. W obecnej sytuacji wolałabym jednak dziś a nie jutro...
    a.

    OdpowiedzUsuń
  2. Jutro juz mamy . teraz trzeba trzymać kciuki za pojutrze.mother.

    OdpowiedzUsuń